sobota, 31 maja 2008

sydney

Dolecialysmy szczesliwie do Sydney. Lot trwal troche dluzej niz sie spodziewalysmy z powodu mgly, musielismy ladowac w Brisbane i czekac az opadnie. Ewa przyjela nas szalenie milo, bylysmy na pierwszym spacerze zapoznawczym nad oceanem, a wieczorem na pysznym tajskim jedzeniu. Jutro jedziemy do centrum na wycieczke z jej chlopakiem Craigiem. Od poniedzialku szukamy mieszkania - dopiero wtedy bedziemy miec swoje komputery i swobodne podlaczenie do internetu.