niedziela, 28 września 2008

Contemporary Glass

Byłam dziś w Powerhouse Museum na wykładzie dotyczącym współczesnego szkła. Pan Dan Klein(światowej sławy autorytet w tej dziedzinie) przez godzinę opowiadał o różnych rodzajach szkła jakie powstają na świecie, wymieniał największe nazwiska takie jak Dale Chihuly, Lino Tagliapietra, Stephen Procter, Bob Crooks, Toots Zynsky czy Anna Skibska, a całość umilały slajdy prac poszczególnych artystów.

Dale Chihuly


Lino Tagliapietra

Stephen Procter

Bob Crooks

Toots Zynsky

Anna Skibska

Galeria

Wczoraj wieczorem w Starej Drukarni odbył się wernisaż założonej przez Bartka galerii internetowej. Wiem, że przyszły tłumy, było magicznie, ktoś napisał mi też, że na takim wernisażu był pierwszy raz w życiu. My możemy tylko z daleka gratulować i zapraszać do odwiedzenia strony www.fotogalerie.com.pl

czwartek, 25 września 2008

ptak z Oxford St.

Od pierwszego dnia tutaj chciałam zrobić zdjęcie temu ptakowi. Wreszcie kilka dni temu mi się udało. Z nowości u nas: mam 2 tygodnie wakacji od szkoły, a potem przenoszę się na tzw. "kurs korespondencyjny", na który nie będę musiała chodzić. Poza tym może Zuzana (moja koleżanka ze szkoły, Czeszka) będzie z nami mieszkać przez miesiąc. No i wreszcie ciepło się zrobiło. Niedługo zaczniemy Was torturować zdjęciami z plaży.


niedziela, 21 września 2008

Rękawiczki i skarpety

Uszyłam sobie Grzesia (piesek) i Zuzię (konik). Teraz śpimy razem bo samej w łóżku jest mi smutno...


COFA Spring Fair

Byłyśmy wczoraj na wystawie kończącej rok akademicki w jednej z tutejszych szkół artystycznych. Wygląda to trochę inaczej niż u nas - trwa tylko jeden dzień, można kupić prace od studentów, zwiedzić całą szkołę z przewodnikiem, odpocząć i coś zjeść na jednym z placyków pod drzewami. Bardzo fajny pomysł i szkoda, że u nas tak nie jest.







sobota, 20 września 2008

Ciasto pomarańczowe

Podajemy przepis na pyszne ciasto pomarańczowe, które dostałyśmy od Pani R.

3 pomarańcze
5 jaj
200g cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka mąki krupczatki albo zwykłej
250g mąki migdałowej (tzn zmielone na pył migdały bez skórki)

Całe pomarańcze dokładnie myjemy i gotujemy w wodzie przez godzinę. Gdy są już miękkie, wyjmujemy z garnka, studzimy, usuwamy pestki i środki, kroimy, miksujemy razem ze skórką.
W misce ubijamy całe jaja z cukrem pudrem, dodajemy mąkę migdałową, proszek do pieczenia, łyżkę mąki i na końcu zmiksowane pomarańcze.
Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy ciasto.
Pieczemy około godziny w temperaturze 200*C. Gdy ciasto zacznie się rumienić (po około 20-30 minutach), przykrywamy je folią aluminiową i tak pieczemy dalej.
Upieczone ciasto odstawiamy do wystygnięcia.
Podajemy z bitą śmietaną.

piątek, 19 września 2008

czerwone kapelusze

Kiedyś czytałam o tych paniach w Wysokich Obcasach, a teraz spotkałyśmy je na ulicy.


środa, 17 września 2008

Doktorzy bez granic

Od kilku dni na Martin Place rozbity jest pokazowy obóz dla uchodźców, po którym członkowie organizacji Doktorzy bez granic oprowadzają przechodniów. Po kolei pokazują w jakich warunkach mieszkają, jakie racje żywnościowe dostają i wreszcie jak są leczeni, bo to ich główne zadanie. Przewodniczka zabrała nas do przykładowego szpitalu dla ludzi chorych na cholerę. Główny objaw to intensywna biegunka. Jedyne co można zrobić to uzupełniać płyny w organizmie pacjenta kroplówkami i odizolować go, tak jak oni robią. A po 3 dniach samo przechodzi i człowiek wychodzi o własnych siłach ze szpitala.



wtorek, 16 września 2008

czajcza klasa

Dzisiaj ja wzięłam aparat do szkoły, żeby Wam pokazać moją klasę. Będę w niej jeszcze tylko kilka dni, bo potem zmieniam kurs - z businessu idę na e-business. Najważniejsza różnica między nimi jest taka, że tak jak do tej pory musiałam chodzić do szkoły, tak teraz wystarczy, że pojawię się tam tylko raz w tygodniu:)


moje dwie koleżanki Czeszki - Zuzana i Eva, na przerwie w kawiarni obok szkoły, z nimi spędzam najwięcej czasu

mój kumpel z ławki Kamal, który całymi dniami opowiada mi o Indiach i bardzo go lubię słuchać. Codziennie przynosi mi w komórce rysunek innego boga i opowiada o nim, a jako że w Indiach mają ich dwa razy więcej niż mieszkańców to jest o czym. Podobno jak się jedzie przez Indie to co 20km zmienia się język. Kamal ma 23 lata, zostaje tu jeszcze 2 lata aż dostanie prawo stałego pobytu (dzięki temu będzie mógł podróżować po całym świecie, z paszportem indyjskim jest o wiele trudniej), potem wraca do siebie, gdzie rodzice przyszykują mu jakąś żonkę. Aranżowane małżeństwa są tam ciągle na porządku dziennym. Ale jak wyjeżdżał do Australii, to ojciec powiedział mu, że jeżeli sobie tam kogoś znajdzie, to on nie będzie miał nic przeciwko. W każdym razie zaprosił mnie na ślub swojego brata w przyszłym roku:)))

Eva daje buziaka Bobowi - nauczycielowi, z którego się troszkę nabijamy, bo jest strasznym cymbałem i kolejnym dowodem na to, że menopauza w męskim wydaniu jest o wiele bardziej upierdliwa


po lewej Nita, mieszka w Kenii, ale jej rodzice też pochodzą z Indii, bardzo ją lubię, jest księgową, mówi świetnie po angielsku, bo całe studia robiła tak jakby korespondencyjnie w Wielkiej Brytanii, przyjechała tutaj za swoim narzeczonym, którego też oczywiście poznała na swoich zaręczynach, ale wydaje się być zadowolona z egzemplarza, chce zostać w Australii

poniedziałek, 15 września 2008

I Love You

Dziś w szkole zrobiło się bardzo romantycznie - nasza nauczycielka Meg poprosiła wszystkich o napisanie w swoim języku 'kocham Cię' - oto efekt robiący wrażenie.

niedziela, 14 września 2008

festiwal latawców na Bondi beach

Pomimo zapowiadanego deszczu wybrałyśmy się na spacer z naszej plaży wybrzeżem do Bondi Beach, gdzie odbywał się festiwal latawców. Deszcz dopadł nas po drodze, ale twardo doszłyśmy do kónca.












apartament z widokiem na Bondi beach

na takim czymś jeżdżą teraz Australijczycy

wtorek, 9 września 2008

Magdalena Czajko:)

Dziewczyny ze statku Doulos, o którym pisałam niżej. W sobotę byłyśmy u nich na lunchu, były tak miłe, że pokazały nam swoje kajuty i opowiedziały o życiu na statku. Po prawej Magdalena Czajko.


niedziela, 7 września 2008

Słoneczna niedziela

Od dwóch dni chciałyśmy iść do Darling Harbour na Chalk Urban Art Festival, ale przez deszcz udało się nam tam dojechać dopiero dziś. Myślałyśmy, że zobaczymy super graffiti (tak wynikało z plakatu), a tu nic z tego - beznadziejne elfy, tygrysy, smoki... Lekko wściekłe poszłyśmy na specer po okolicy i do Maritime Museum, gdzie widziałyśmy bardzo fajną wystawę zabawek-łodzi 1850-1950 z Paryża.




Taki Gigantyczny statek przypłyną wczoraj do Sydney - ten w oddali to Doulos


Na tej ścinie są nazwiska ludzi, którzy przypłynęli do Australii i 'zbudowali ten naród' (jak czytam w ulotce) - znalazłysmy także pare z Polski